Drodzy mieszkańcy,


Wiedza o historii naszej ziemi, pamięć o ludziach którzy poświęcali niemal wszystko, aby Polska była wolnym krajem jest miarą naszego patriotyzmu ale też naszym obowiązkiem.


Niedługo obchodzić będziemy 175 rocznicę Powstania Chochołowskiego, ale niedawno – 22 stycznia – obchodziliśmy rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Ktoś zapyta – co wspólnego mieli nasi przodkowie z Galicji z walkami w zaborze rosyjskim?


Odpowiedzią na to pytanie jest opracowanie przygotowane przez Pana dr Przemysława Stanko z Instytutu Historii Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.


Poniżej udostępniam link do opracowania i zachęcam Was do zapoznania się z tą ciekawą, przedstawiającą niepublikowane wcześniej treści pracą. Fakty w niej przedstawione są kolejnym dowodem na to, że wśród górali postawy patriotyczne nie były niczym niezwykłym.


Panu doktorowi Przemysławowi Stanko składam serdeczne podziękowania za czas i trud poświęcony po to, abyśmy mogli lepiej poznać historię naszej ziemi, naszych bohaterów.


dr Przemysław Stanko

Instytut Historii

Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie

https://orcid.org/0000-0001-5458-330X



Uczestnicy Powstania Styczniowego z terenu gminy Czarny Dunajec


Dążnością Rządu Polskiego być powinno,

jest i będzie zawsze, prowadzenie ludu Polskiego drogą prawdy,

drogą wskazaną przez Boskiego Nauczyciela naszego.

Romuald Traugutt


1. Tło historyczne Powstania.

Powstanie Styczniowe było nie tylko największym powstaniem narodowym, ale także ostatnim polskim zrywem przeciwko Imperium Rosyjskiemu. Ogłoszone manifestem z 22 stycznia 1863, wydanym w Warszawie przez Tymczasowy Rząd Narodowy, spowodowane zostało narastającym od roku 1861, to jest od czasów krwawego stłumienia patriotycznych manifestacji w Warszawie, rosyjskim terrorem wobec polskiego biernego oporu. Bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania była branka ogłoszona przez margrabiego Wielopolskiego, serwilistycznego zausznika polityki cara względem Polaków. Powstanie wybuchło 22 stycznia 1863 w Królestwie Polskim i 1 lutego 1863 na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Trwało ono do jesieni 1864 roku, a swoim zasięgiem objęło tylko ziemie polskie pod zaborem rosyjskim, to jest Królestwo Polskie oraz ziemie zabrane, czyli Litwę, Białoruś i część Ukrainy. Trzeba też sobie uświadomić, że spotkało się ono z poparciem międzynarodowej opinii publicznej we Francji, w krajach niemieckich i na ziemiach polskich zaboru pruskiego i austriackiego. Poparcia powstaniu udzielały ponadto: Stolica Apostolska, a zwłaszcza osoba Ojca Świętego Piusa IX, Francja, Wielka Brytania, Szwecja, Dania, Królestwo Niderlandów, Hiszpania, Portugalia, Włochy i Imperium Osmańskie. Stanowisko Austrii było pozornie sprzyjające powstaniu, w rzeczywistości jednak aparat represji (policja, agentura) ściśle współpracował z carskimi władzami, a zwłaszcza z ochraną, poprzedniczką NKWD. Pomimo nasycenia Galicji siecią agentów, współpracowników i kolaborantów najróżniejszych nacji (Polacy, Ukraińcy, Żydzi, Niemcy) i profesji (aparat urzędniczy, handlarze, rzemieślnicy, a nawet prostytutki i sutenerzy) władze austriackie tylko w pewnym okresie infiltrowały patriotycznie nastawione społeczeństwa Galicji w obwodzie sądeckim, do którego należał Czarny Dunajec w tym czasie.

Trzeba przyznać, że struktury powstańczego Rządu Narodowego dość skutecznie zwalczały obcą agenturę, demaskując i podając do publicznej wiadomości personalia w prasie, odezwach czy oficjalnych pismach. Pozwoliło to, na w miarę dobry kontakt rządu i władz powstańczych z ludnością zakordonową, jaką wówczas była ludność z terenu Podhala, a zwłaszcza ziemi nowotarskiej. Można jednak stwierdzić, iż niewątpliwie lista osób współpracujących z caratem na terenie Małopolski sięga grubo ponad setkę, lecz nie jest to z pewnością liczba kompletna. Z drugiej jednak strony, tereny dawnej Małopolski, w tym również okolice Nowego Targu, Rabki czy szerzej Podhala, stanowiły przez cały okres powstania bazę rekrutacyjną dla oddziałów powstańczych operujących na terenie Olkuskiego i Miechowskiego oraz w Sandomierskiem i na Lubelszczyźnie, co zdaje się świadczyć, iż działania zaborcy austriackiego nie były dość skuteczne.

Polski czyn zbrojny 1863 roku miał charakter odmienny od dotychczasowych z lat 1794–1848/1849. W 1863 dominował na terenie Królestwa Polskiego typ wojny partyzanckiej, w której stoczono, jak oceniają znawcy przedmiotu, około 1200 bitew i różnych potyczek. Niestety, mimo początkowych sukcesów, powstanie zakończyło się dotkliwą i bolesną klęską jego zwolenników. Bilans strat był również przygnębiający. Kilkanaście tysięcy powstańców poległo na polu walki (ok. 10–20 tys.). Około tysiąca bestialsko stracono w Cytadeli Warszawskiej i w innych cytadelach Cesarstwa Rosyjskiego (m.in. w Lublinie, Zamościu). Kilka tysięcy rannych wymordowano jeszcze na polu walki, po poddaniu się. Co najmniej 38 tysięcy zesłano na Syberię. Ponadto, nie mniej niż 10 tysięcy Polaków, udało się na przymusową emigrację, głównie do krajów zachodnich. Były to osoby, którym wcześniej carskie władze zabrały majątki i prawa obywatelskie za udział lub czasami tylko sprzyjanie dla powstania. Wielu z nich zaocznie skazano na karę śmierci...

Do opisanej powyżej sytuacji można by odnieść słowa Juliusza Słowackiego, jakie zawarł w poemacie Beniowski:


Gdy warstwy ziemi otwartej przeliczę

I widzę koście, co jako sztandary

Wojsk zatraconych, pod górnymi grzbiety

Leżą – i świadczą o Bogu szkielety –


Widzę, że nie jest On tylko robaków Bogiem i tego stworzenia, co pełza.

Wilno poddane zostało restrykcjom ze strony Michaiła Murawjowa Wieszatiela. Powieszono ponad 700 mieszkańców miasta i najbliższej okolicy. Kilka tysięcy Polaków z Wileńszczyzny, Grodzieńszczyzny i Wołynia zesłano na Syberię. Po klęsce powstania Królestwo Polskie i Litwa pogrążyły się w żałobie narodowej. W 1867, a więc w roku urodzin Józefa Piłsudskiego, zniesiono autonomię Królestwa Polskiego, jego nazwę i budżet. Odtąd „Kraj Prywislianskij”, jak oficjalnie nazywano teren dawnego Królestwa Polskiego, ulegał coraz szybszej rusyfikacji, wynarodowieniu i wpływowi mentalności rosyjskiej. W 1869 zlikwidowano Szkołę Główną Warszawską.

W latach następnych setkom miast wspierających powstanie odebrano prawa miejskie (np. w guberniach kieleckiej, radomskiej, lubelskiej i siedleckiej). To doprowadziło je tym samym do upadku. Wiele z tych ośrodków, dawnych baz powstańczych, nie odzyskało do dzisiaj statusu ośrodka miejskiego. W 1874 roku zniesiono urząd namiestnika, w 1886 zlikwidowano Bank Polski. Skasowano wszystkie klasztory w dawnym Królestwie. Konfiskacie uległo ponad 1600 majątków ziemskich. Rozpoczęła się bezwzględna rusyfikacja ziem polskich i wszechwładne panowanie carskiej cenzury. W tej dramatycznej sytuacji spora część społeczeństwa polskiego w Królestwie i na Litwie uznała dalszą walkę zbrojną z zaborcą rosyjskim za niecelową.

Polska myśl skierowała się ku pracy organicznej. Jednak powstanie przyczyniło się do korzystniejszego niż w dwóch pozostałych zaborach uwłaszczenia chłopów. Ten ostatni w XIX wieku czyn zbrojny Polaków pozostawił trwały ślad także w literaturze (Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej, Noce i dnie Marii Dąbrowskiej) i sztuce polskiej (Artura Grottgera cykle „Polonia” i „Lithuania” oraz Jana Matejki obraz Polonia).

Władzę organizacyjną i administracyjną na terenie Królestwa Polskiego i poza jego granicami od pierwszych dni powstania sprawował Rząd Narodowy, który jako jedyny do dzisiejszych dni, był szanowany przez wszystkich ludzi różnych stanów, klas i warstw polskiego narodu czasu rozbiorów. Nawet ci, którzy nigdy z bronią nic wspólnego nie mieli, na widok jedynie pieczęci jego przedkładali wszystko dla dobra Ojczyzny. Często właśnie za Rząd Narodowy czy ten odcisk pieczęci oddali życie. Pieczęć, która widniała na dokumentach powstańców, otwierała im powszechnie polskie serca. Rządu bezimiennego, niewidzianego, a jednak przez wszystkich szanowanego i nigdy niezdradzonego, nawet w najcięższych carskich więzieniach. Rządu, który jak podkreślał Romuald Traugutt (1826–1864), generał i dyktator Powstania Styczniowego, „ma prowadzić naród drogą prawdy”. Na widok odcisku pieczęci Rządu Narodowego otwierały się serca licznych Polaków do walki o wolność Ojczyzny. Także tych, którzy tak jak mieszkańcy ziemi nowotarskiej nie byli obywatelami rosyjskimi. Polacy z wszystkich zaborów w roku 1863 dali piękny przykład nie tylko bohaterstwa, ale także pokazali, co znaczy być patriotą.


2. Pogranicze krakowsko-nowotarskie w teatrze zmagań powstańczych.

Jakkolwiek na terenie Galicji czy Śląska Cieszyńskiego nie prowadzono działań militarnych, to jednak ofensywa austriackiego aparatu represji dawała mieszkańcom tych ziem przedsmak tego, co na co dzień przeżywała ludność na terenie zaboru rosyjskiego, a zwłaszcza w Królestwie Polskim. Z obszarów Podhala, Gorców czy okolic Jordanowa od pierwszych dni powstania aż do lata 1864 roku mniejszymi lub większymi grupami podążali ochotnicy różnych stanów i zawodów do walki o Niepodległą. Droga ich, zwłaszcza z ziemi nowotarskiej, była nie tylko jedną z najdłuższych wędrówek do Powstania, ale też jedną z najniebezpieczniejszych.

Pojedynczo lub w kilka osób, ochotnicy udawali się z miejsc pochodzenia w kierunku Jordanowa lub Rabki, a dalej przez grzbiety Beskidu Wyspowego przechodzili w okolicę Dobczyc, by następnie wzdłuż rzeki Raby przemierzyć pozostały odcinek galicyjski, aby znaleźć się nad graniczną wówczas Wisłą w okolicy Uścia Solnego, gdzie przedostawali się przez królową polskich rzek na rosyjską stronę. W lasach niepołomickich czy radłowskich czekali na nich często krajanie z terenu Galicji, z okolic Tarnowa czy Bochni, którzy tak jak oni, nielegalnie, bez żadnej broni, mundurów czy jedzenia, przedostawali się od dworu do dworu, bocznymi polnymi drogami, lasami, do miejsc zgrupowania. To, że przemarsz ochotników z Podhala odbywał się zazwyczaj bezpiecznie, było ogromną zasługą mieszkańców wsi, duchowieństwa i dużej części ziemiaństwa galicyjskiego, bezimiennych nieraz patriotów. Niektórzy górale, zwłaszcza ci z terenu Mszany Dolnej czy Kasinki, udawali się na Myślenice, Siepraw, Kraków i dalej ku granicy austriacko-rosyjskiej w okolicach Igołomii lub Słomnik, do tworzących się tam galicyjskich oddziałów, które przechodziły przez granicę na teren guberni kieleckiej. Tu dopiero mieszkańcy spod Tatr czy z Kotliny Orawsko-Nowotarskiej, podejmowali walkę zbrojną z Moskalami.

Trzeba również nadmienić, że właściciele wsi czy dominiów (najniższy szczebel administracji lokalnej w Galicji) na Podhalu aktywnie zaangażowali się w pomoc dla powstania styczniowego. W dworach w Kuźnicach, Łopusznej, Ochotnicy, Czorsztynie czy Szczawnicy pobierano podatek narodowy, gromadzono broń, wyposażenie i środki medyczne, które następnie wysyłano oddziałom powstańczym walczącym w Królestwie. Często broń czy medykamenty przerzucano z Węgier głównie przez Spisz i Orawę. Podhalańscy górale dostarczali walczącym przez cały okres powstania szczególnie baranie skóry i inne artykuły odzieżowe, tak bardzo potrzebne w walce i w codziennym partyzanckim życiu w Górach Świętokrzyskich lub na Ponidziu, w szczególności zimą 1863 r. oraz na przełomie 1863/1864.

Dotychczasowa literatura przedmiotu, poświęcona Powstaniu Styczniowemu, nie zwracała większej uwagi na udział mieszkańców Galicji w zrywie 1863 roku, zwłaszcza obywateli polskich z terenu Podhala. Nawet w ostatnich monografiach Nowego Targu czy Zakopanego na próżno szukać wiadomości o mieszkańcach tych miast czy ziemi nowotarskiej, biorących udział w Powstaniu Styczniowym. Dziś, po 158 latach od opisywanych tu wydarzeń, dzięki zachowaniu wielu archiwaliów w polskich, austriackich i rosyjskich instytucjach naukowych w Krakowie, Warszawie, w Wiedniu, we Lwowie a także w rosyjskich w archiwach na Syberii, możemy powiedzieć, że Nowy Targ, Czarny Dunajec, Ciche, Poronin, Łopuszna, Czorsztyn, i wiele innych podhalańskich miejscowości, ma swoich bohaterów 1863 roku.


3. Powstańcy styczniowi z terenu gminy Czarny Dunajec.


Jan Ciszek (1847-1922) z Czarnego Dunajca

Urodził się w 1847, pochodził raczej z dość majętnej kmiecej rodziny, albowiem rodziców jego było stać na posłanie syna do szkół. Uczył się w gimnazjum w Bochni, w mieście, w którym trwała już od jakiegoś czasu praca niepodległościowa, zwłaszcza wśród młodzieży gimnazjalnej czy studenckiej. W 1863 gdy wybuchło powstanie styczniowe był uczniem klasy czwartej wspomnianego gimnazjum. Mając 16 lat, porzucił naukę i wstąpił do tworzonego w Galicji oddziału Krukowieckiego, Na początku nie chciano przyjąć Ciszka do oddziału powstańczego z uwagi na jego młody wiek, lecz jak wspominał po latach "żywość, jaką wonczas odznaczałem się i zapał" spowodowały, że ostatecznie po szybkim wojskowym przeszkoleniu w Krakowie, Krukowiecki przyjął go do swojego oddziału. Oddział ten jednak, po przekroczeniu granicy austriacko-rosyjskiej w okolicy Ojcowa został rozbity 15 sierpnia 1863 w bitwie pod Imbramowicami koło Wolbromia. Po klęsce, uniknąwszy odniesienia ran, Ciszek przekroczył granicę austriacką i został aresztowany i osadzony w więzieniu w Krakowie. Tu odwiedzały jego i innych powstańców mieszczki krakowskie, przynosząc jedzenie i niewielkie ilości lekarstw. Osoby te dostarczyły Ciszkowi kobiece przebranie, przemycając je wcześniej w koszach z jedzeniem. Czarnodunajczanin przebrał się w strój kobiecy i w biały dzień wyszedł z więzienia w przebraniu kobiecym, nie zwracając niczyjej uwagi. Uciekał przez Tuchów, Zakliczyn na Dydnię i Dubiecko w okolicy Przemyśla, gdzie zaciągnął się do nowego oddziału i podążał na punkt zborny. Aresztowany w okolicy Frysztaka przez policję austriacką, ponownie uciekł i zaciągnął się po raz trzeci - do oddziału pułkownika Karola Kality- Rębajły, wcześniej aż pięciokrotnie próbując przekroczyć granicę na Wiśle. Był uczestnikiem starć z wojskami rosyjskimi pod Bodzentynem, Nową Słupią, Świętym Krzyżem. 29 września 1863 w bitwie pod Jeziorkiem został ranny i wzięty do niewoli rosyjskiej. Wspomnieć trzeba, że ten szesnastoletni chłopak bardzo wytrwale pełnił swoją powinność powstańczą, w czym zapewne dopomogła wspomniana przez Ciszka "żywość, jaką wonczas odznaczałem się i zapał", ale także sprawiła to również prawdziwie góralska zaciętość i gorąca miłość Ojczyzny.

Po brutalnym śledztwie w Kielcach, a następnie pobycie w więzieniu w Warszawie (dzisiejszy gmach Urzędu Stołecznego Miasta Warszawy), trafił do Moskwy, gdzie został osądzony i wyrokiem sądu wojskowego zesłany do Symbirska (obecnie Uljanowsk, miasto obwodowe w płn.-wsch. części europejskiej Rosji, ok. 900 km na wschód od Moskwy). Po pożarze symbirskiego więzienia był przewieziony statkiem do Niżnego Nowogrodu, potem trafił do Tuły (150 km na płd. od Moskwy), gdzie pracował w 1865 r. przy budowie linii kolejowej do Orła. Podczas wykonywania pracy na kolei stracił zdrowie i lekarz nakazał władzom obozowym odesłać Ciszka do Kazania (920 km na wsch. od Moskwy). W tym czasie cały czas cierpiał głód, wykonywał katorżniczą pracę ponad ludzkie siły, co ostatecznie doprowadziło do wyniszczenia organizmu i utraty zdrowia na całe dalsze życie. W 1866 r. stan zdrowia Jana Ciszka w obozie kazańskim nieco się poprawił, co spowodowało iż władze skierowały go do nowej pracy przy budowie kolejnej linii kolejowej. Jak wspominał, praca przy budowie nasypu kolejowego była wyniszczająca, „przechodziliśmy prawdziwe męki, nigdy nie mogliśmy wyznaczonego kubika ziemi wywieźć, bo zawsze słaby ze słabym, mocny z mocnym dobierali się”. W końcu zdrowie odmówiło posłuszeństwa i Ciszek musiał być leczony. Wtedy to, zastała go wiadomość o uwolnieniu.

Jego uwolnienie z więzienia w Kazaniu stało się możliwe dzięki staraniom władz gminy Czarny Dunajec. O swoim dziecku nie zapomnieli rodzice, to oni zwrócili się poprzez władze gminy i księdza proboszcza o poczynienie starań u parlamentarzystów z Galicji, aby ci interweniowali w parlamencie, w Radzie Państwa w Wiedniu. Interwencja posłów polskich w austriackim MSZ-cie spowodowała notę protestacyjną cesarza Franciszka Józefa I u cara rosyjskiego w obronie Jana Ciszka, poddanego monarchii habsburskiej, obywatela, który nie wypełnił obowiązkowej służby wojskowej w wojsku austriackim, co finalnie było argumentem nie do obalenia przez prawników rosyjskich w Sankt Petersburgu. Pisemne noty austriackiego MSZ-tu na dworze petersburskim spowodowały ostatecznie uwolnienie Jana Ciszka z kazańskiego więzienia. Zbiegło się to w czasie z wydaniem przez cara Aleksandra III amnestii dla zagranicznych powstańców.

Po trzyletnim zesłaniu wrócił do kraju (odległość Czarny Dunajec-Kazań wynosi ok. 2800 km), w wieku 20 lat, przekraczając granicę w Jaworznie, mocno wyniszczony zdrowotnie. Podążał do Czarnego Dunajca przez Kraków, gdzie jak wspominał po latach, idąc ulicą Sławkowską mieszczanie krakowscy pogardliwie odnosili się do niego i jego syberyjskich współtowarzyszy, krzycząc: „Sybiraki idą dziegciem śmierdza”. Po krótkim zamieszkaniu w rodzinnym domu, z uwagi na okres poborowy, został w 1868 r. wcielony do 20. Pułku Piechoty Księcia Pruskiego Henryka, c.k. armii austro-węgierskiej, stacjonującego w Nowym Sączu (20. Infanterie Regiment Heinrich Prinz zu Preußen in Neu Sandez). W wojsku służył kolejne trzy lata, armię opuścił w randze feldfebla-manipulanta. Powrócił do Czarnego Dunajca gdzie prowadził gospodarstwo rolne i założył rodzinę. Miał pięcioro dzieci: dwóch synów i trzy córki. Jedna z nich, Rozalia Ciszkówna wyszła za mąż za Jana Cikowskiego, syna Jana, Naczelnika gminy Czarny Dunajec w latach 1904-1927.

Po odbyciu służby wojskowej, Jan Ciszek związał się z ruchem ludowym księdza Jana Stojałowskiego, potem Stapińskiego. W 1889 r. wyjechał do Ameryki, podobnie jak dziesiątki górali w tym czasie, jednak nie znalazł tam satysfakcjonującego zajęcia i powrócił na Podhale po półtorarocznym pobycie za oceanem. Napisał 16 sierpnia 1908 r. krótki pamiętnik o swojej walce w powstaniu 1863 r., który został opublikowany w 1927, w Gazecie Podhalańskiej (nr. 5 i 6), pt. Wspomnienia powstańca z r. 1863 z wstępem i przypisami Gustawa Kaleńskiego.

Jan Ciszek zmarł 20 stycznia 1922 w Czarnym Dunajcu, w chwili kiedy rodzinna miejscowość bohatera ponownie znalazła się w granicach odrodzonego państwo polskiego, które powróciło na mapę Europy po 123 latach nieobecności.


Ferdynand Ruskiewicz z Czarnego Dunajca

Nie udało się na dotychczasowym etapie badań ustalić kiedy poszedł on do powstania, ani też gdzie i w jakich okolicznościach znalazł się w niewoli rosyjskiej. Pewnym jest, ze przewieziono go do Moskwy, gdzie oczekiwał w więzieniu na wyrok. Figurował na liście więźniów moskiewskich z Galicji, którzy mają zostać zwolnieni. Czy rzeczywiście otrzymał wolność i kiedy wrócił w rodzinne strony, pozostaje na razie bez odpowiedzi. Niewątpliwie musiał czynnie walczyć przeciwko Moskalom, skoro wysłano go z Cytadeli w Warszawie do Moskwy.


Jacenty Jakubiec z Cichego

Urodził się w 1832 r. Poszedł do powstania wraz z wieloma innymi góralami z Podhala w zimie 1863 r. Nie wiadomo, gdzie i kiedy, ani przez kogo nawiązał on kontakty z osobami tworzącymi z młodzieży galicyjskiej oddziały powstańcze. Jakubiec walczył w 1863 r. czynnie z bronią w ręku w powstaniu styczniowym. Służył m.in. w oddziale Dionizego Czachowskiego i mjr. Karola Zajkowskiego-Liwocza. Bił się pod Rybnicą (20 X 1863 r.) i Jurkowicami (21 X 1863 r.), gdzie został ciężko ranny i trafił do rosyjskiej niewoli. Zesłany do rot aresztanckich do guberni permskiej (Perm, miasto w europejskiej część Rosji u stóp gór Ural) na 6 lat, podczas prac katorżniczych stracił zdrowie. Wydobyty z niewoli rosyjskiej, podobnie jak Jan Ciszek, dzięki władzom gminy, po powrocie nigdy nie odzyskał już sił i do końca swoich dni żył w skrajnej nędzy.


Klemens Miętus z Miętustwa,

Podobnie jak wyżej wspomniany, poszedł do powstania dzięki usłyszanym wieściom o tworzącym się wojsku polskim w zaborze rosyjskim do walki ze znienawidzonym zaborcą. Nie udało się ustalić kiedy i w jakich okolicznościach trafił do niewoli rosyjskiej. Wspomniany na liście więźniów moskiewskich z Galicji, którzy mają zostać zwolnieni.


Tomasz Krzysiak z Miętustwa

Urodził się w 1844 r. Był studentem, służył jako szeregowy w oddziale Apolinarego Kurowskiego, grupującym krakowska młodzież gimnazjalna i studencką. Ranny w bitwie pod Miechowem (17 II 1863 r.) w lewą nogę. Po powstaniu styczniowym był konduktorem kolejowym.


Jan Bobek z Wróblówki

Urodził się w 1846 r. Jako uczeń trzeciej klasy gimnazjum zaciągnął się do oddziału Dunajewskiego. Wzięty po rozbiciu oddziału do niewoli austriackiej, odsiedział karę. Wrócił do gimnazjum, ukończył je, a następnie podjął studia w Krakowie gdzie uzyskał stopień doktora wszech nauk lekarskich i osiadł w miejscowości Potok.


I gdy raz jeszcze rzucam pytanie: wielkości, gdzie twoje imię?

– znajduję odpowiedź: wielkość naszego narodu w wielkiej epoce 1863 r. istniała,

a polegała ona na jedynym może w dziejach naszych rządzie,

który, nieznany z imienia, był tak szanowany i tak słuchany,

że zazdrość wzbudzać może we wszystkich krajach i u wszystkich narodów…

Józef Piłsudski